czwartek, 1 maja 2014

Chapter Nine.


Gdy wracaliśmy przed naszym "domem" stała karetka. Szybko podbiegliśmy do drzwi budynku, aby zobaczyć co się stało.
- Molly co się stało? - zapytał Niall, gdy pielęgniarka przechodziła obok.
Caroline podcięła sobie żyły - powiedziała, a po chwili na jej fartuch spadła pojedyncza łza. Gdy usłyszałam imię przyjaciółki osłupiałam. Caroline próbowała się zabic? Ale dlaczego? Szybko pobiegłam po betonowych schodach do pokoju blondynki. Zdołałam jeszcze usłyszeć krzyk Molly, że nie mogę tam wchodzić. Zignorowałam to musiałam dowiedzieć się co z Car. Wpadłam do pokoju jak torpeda. Na szczęście nikogo nie było oprócz mojej przyjaciółki. Powoli podeszłam do łóżka, na którym była położone. Miała zamknięte oczy, ale oddychała, widać zemdlała. Zauważyłam, że jej nadgarstki i uda są owinięte grubą warstwą bandaża
Boże Caroline coś ty zrobiła? - pomyślałam. Usiadłam na krzesełku, które zawsze było położone obok jej łóżka. Zaczęłam płakać. Wróciły wszystkie wspomnienia z nią związane. To jak się poznałyśmy... Od razu wiedziałam, że się za przyjaźnimy, lecz miałam pewne obawy co do tego. Nasze wspólne głupawki, nocne rozmowy. na samą myśl o tym lekko się zaśmiałam. (Od autorki: Jeśli czytasz napisz w komentarzu: Eleonora. Dziekuję. ) Można powiedzieć, że ten cały psychiatryk to nie psychiatryk tylko dom dziecka, które ma psychiczne problemy, a ludzie tutaj próbują mu pomóc. Nie wiem gdzie bym teraz była i co robiła, gdybym się tu nie znalazła. Pewnie byłabym połamana, lub leżałabym w szpitalu w stanie krytycznym, a to wszystko przez moją siostrę. Na szczęście tak nie jest. Jestem tutaj, bezpieczna z przyjaciółmi, których w normalnym świecie nigdy bym nie poznała. Wiele zawdzięczam ludziom stąd. Pewnie pomyślicie, że mi odbiło, lub coś innego, ale można powiedzieć, że to miejsce to mój dom. Dom, którego nigdy nie miałam. Moje przemyślenia przerwał jeden z lekarzy.
- Przepraszam, ale nie możesz tu przebywać. Zabieramy dziewczynę do szpitala - oznajmił lekarz, a ja jeszcze bardziej się popłakałam. Wstałam z krzesełka i lekko przytuliłam blondynkę, szepcąc jej na ucho, żeby się nie poddawała. Po chwili wychodziłam już z pokoju. Niall stał przed drzwiami. Od razu wpadłam w jego ramiona i zaczęłam coraz bardziej płakać. Łzy leciały po moich policzkach strumieniami, nie mogłam ich zatrzymać.
- Hope.... już dobrze... ona z tego wyjdzie. Nie martw się........ wszystko będzie dobrze. - chłopak szeptał mi co chwilę. Po tych słowach nieco się uspokoiłam. Niall odprowadził mnie do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku, a on pocałował mnie w czoło na co się lekko uśmiechnęłam. Chłopak podszedł do drzwi i jeszcze raz spojrzał na mnie.
- Niall... - szepnęłam.
- Tak?
- Zostań ze mną. Proszę - poprosiłam go. Nie chciałam w takiej chwili byc sama.
Chłopak bez, żadnych oporów położył się obok mnie, a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
_________________________________________________________________

Rozdział specjalnie napisany dla mojej przyjaciółki Karoliny z okazji jej urodzin.Niestety jeszcze nie będzie tej sceny, na którą czekasz, ale już wkrótce. 100 lat Kochana <3  Co do rozdziału uważam, że wyszedł mi najlepiej, chociaż jest króciutki. W zakładce "Zwiastun" pojawił się zwiastun bloga. Zachęcam do oglądania i komentowania. Pozdrawiam :*




2 komentarze:

Obserwatorzy