niedziela, 1 czerwca 2014

Chapter Ten.

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Powoli wracały do mnie wydarzenia z wczorajszego dnia. Gdy pomyślałam o Caroline do moich oczu momentalnie napłynęły łzy. Ciekawe jak tam z nią? Mam nadzieję, że jak najszybciej do nas wróci. Do mnie. Pomyślałam też o Niall'u. Pamiętałam, że gdy usypiałam był koło mnie. Zawsze jest blisko mnie. Wspiera mnie i pociesza, gdy mam jakieś problemy. Zauważyłam, że jestem ubrana tak jak wczoraj. No tak. Ze zmęczenia zapomniałam się przebrać. wstała z łóżka i podeszłam do szafy. Mimo wczorajszych wydarzeń postanowiłam ubrać jasną sukienkę. Na dworze było bardzo ciepło i świeciło słońce. Kochałam takie dni. Zawsze z... Caroline i innymi dziećmi oraz opiekunami w taką pogodę szliśmy nad pobliskie jezioro. Ubrałam się i zeszłam do jadalni na śniadanie, którego nie mam pojęcia nie było. Zaskoczona udałam się do pokoju pielęgniarek, aby zapytać dlaczego nie ma śniadanie. Jak zwykle zastałam w nim Molly. 
- Dzień dobry Molly! - przywitałam się wesołym okrzykiem i przytuliłam ja - dlaczego nikogo nie ma w jadalni i na stołach nie ma śniadania? 
- Hahahhaha - zaśmiała się, a ja nie wiedziałam o co jej chodzi - już 15:00,dawno po śniadaniu i obiedzie - uśmiechnęła się do mnie. Na mojej twarzy pojawiły się wielkie czerwone rumieńce.
- Naprawdę? Musiałam bardzo długo spać... - przeczesałam swoje długie blond włosy. 
- Oj tak! - wykrzyknęła - spałaś  prawie całą dobę. Chcieliśmy nawet wzywać karetkę, bo myśleliśmy, że coś ci się stało. Na szczęście pan Horan powiedział, że miałaś ciężki dzień i musisz odpocząć - na samo wspomnienie o Niall'u uśmiechnęłam się.
- A właśnie... Gdzie on jest?
- Zabrał wszystkie dzieciaki i poszedł z nimi nad jezioro, aby popływać, a niektórych nawet nauczyć pływać - o jaki on miły.
- To fajnie. Mogę iść potem do nich?

- Tak, oczywiście. Ale najpierw zjedz śniadanie, marnie wyglądasz - uśmiech znikł z jej twarzy.
- To przez wczorajszy dzień. Strasznie martwię się o Caroline. Wiesz co z nią? Jak się czuję?
- Też się o nią martwimy. Przed chwilą dzwonili ze szpitala, że jej stan się polepszył i nie długo będzie mogła tutaj wrócić.
- To dobrze, bardzo za nią tęsknie.
- Tak, my też. A teraz zmykaj na jadalnie, bo mi tu zaraz zemdlejesz - zaśmiała się, a ja jej zawtórowałam. Nie mogę się doczekać spotkania z Car. Mam jej tyle do powiedzenia. Weszłam na jadalnie i poprosiłam o moją porcję. Po chwili na stoliku przede mną pojawił się talerz z kanapkami z zerem i szynką. Zjadłam wszystkie w mgnieniu oka. Podziękowałam i wróciła do swojego pokoju, aby przebrać się i trochę się ogarnąć, bo można było powiedzieć, że wyglądałam jak trup. Wzięłam krótki prysznic, ubrała strój kąpielowy i wcześniejszą sukienkę. Zabrałam ręcznik z półki i byłam gotowa do wyjścia. Powiedziałam Molly, że wychodzę i wrócę razem z dzieciakami i Niall'em. Po chwili byłam w drodze nad jeziorko.





2 komentarze:

Obserwatorzy